Jeszcze dziesięć lat temu wydawało się, że dr Olivier Ameisen - wybitny kardiolog, profesor Weil Cornell Medical College w Nowym Jorku, niezwykle utalentowany muzyk, uczeń Artura Rubinsteina - cierpiący na głębokie uzależnienie od alkoholu, zapłaci za nie życiem. Rezygnując z prowadzenia gabinetu, dr Ameisen wypróbował wszystkie dostępne terapie, łącznie z licznymi pobytami w klinikach odwykowych i przyjmowaniem naltreksonu. Bez skutku. Gdy poszukiwał ratunku, natrafił na informację o baklofenie, leku zwiotczającym, od lat stosowanym w leczeniu spastyczności mięśniowej. Sam go sobie przepisał i zaczął eksperymentować z różnymi dawkami, aż ustalił optymalną, której przyjmowanie uwolniło go od wszystkich objawów głodu alkoholowego. Teraz opowiedział nam swoją historię.
Rok 1945, miałam dziewięć lat. Czytam książkę Magdaleny Grzebałkowskiej zdumiona, jak mało wiem o tej chwili między straszną wojną a niepewną nadzieją. A co wiedzą urodzeni ćwierć czy pół wieku po mnie? O tęsknocie, bezradności i sprycie pierwszych osadników na Ziemiach Odzyskanych, o grotesce szabru, o zatopieniu okrętu "Wilhelm Gustlof" z tysiącami niemieckich cywilów, o otwockiej próbie przywrócenia dzieciństwa sierotom żydowskim, o zasiedlaniu gruzów Warszawy (wojsko wzywa, by ludzie znaczyli miejsca, gdzie mogą być miny, najlepiej - pękiem słomy na żerdzi). Autorka dotarła do świadków i uczestników wszystkich historii i zachowała język ich opowieści, bezlik zdumiewających szczegółów, łzy, namysł, ale także śmiech, jak w życiu. To był rok wyjątkowo intensywnego życia i czuje się to na każdej stronie tych świetnych reportaży. [Małgorzata Szejnert, reporterka]
1945 to rok pełen sprzeczności i chaosu. Jest w nim wszystko: potężne nadzieje związane z końcem wojny i gorycz pokoju. Radość, że przeżyliśmy i obrazy masowych ekshumacji. Heroiczna odbudowa oraz szaber i korupcja. Przemoc wobec Polaków i Polaków wobec "obcych". Złożoność tego czasu doskonale uchwyciła Magdalena Grzebałkowska, pokazując ten rok z perspektywy zwyczajnych ludzi. Reportaż z jądra ciemności? Pobojowiska? Nie tylko. To także opowieść o powrocie do życia. [Marcin Zaremba, historyk]
UWAGI:
Mapy na wyklejkach. Bibliogr. s. 399-403. Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Profesor Zbigniew Religa. Niewierzący, ale przylgnęło do niego słowo "święty". Dla wielu osób świeta jest pamięć o nim." To był święty człowiek" - mówią pacjenci (inni nawet mocniej: "Moja miłość"). Lekarze dopowiedzą, że miał do chorych świętą cierpliwość. Pielęgniarki, że zawsze je szanował. I może świety to zbyt wiele, ale świetny był na pewno. Bezpośredni, szczery, pogodny. Ufny, że swoimi stawał murem. Chętnie dzielił się wiedzą, umożliwiał awans.Dlatego jest to książka o świętym, który za dużo pije, pali jak smok, klnie jak szewc, bywa niesprawiedliwy, wymaga za dużo, narzuca mordercze tempo, słucha złych podszeptów. Bywa próżny, ale jest szczery i nie zniósłby, gdyby mu ktoś stawiał pomnik z samych cnót. źródło okładki: www.kulturalnysklep.pl
UWAGI:
Bibliografia s. 315-[319].
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni